wtorek, 12 maja 2015

your own imagination


Jane Jamie Davis
urodzona 29 lutego 1991 roku w Liverpoolu|córka samotnie wychowującego ją rzemieślnika|matka nieznana|z zawodu psycholożka|była narzeczona gwiazdora z The Reds|heteroseksualna|mieszkanie dziesięć minut od centrum| w Vanilla Unicorn od miesiący|sektor I i VI|panna do wynajęcia na okazje specjalne, bankiety

Dziewczynka z pierwszej ławki, w uroczym kucyku. Bluzka ze starannie wyprasowanym kołnierzykiem, tasiemka i krótka plisowana spódniczka. Laleczka, której marzenia o wspaniałej karierze, rozwojowej pracy i idealnym związku zostały zrujnowane kilkanaście lat później.

Świetna studentka psychologii na wyborach miss uczelni, złe towarzystwo, cheerleaderka, dziewczyna i narzeczona piłkarza z The Reds. Buźka z reklam, ciało z magazynów dla spragnionych i niegrzecznych chłopców. Panna na salonach, do wynajęcia.

Uosobienie nieskazitelnego piękna, kobiecości i czystej perwersji.
Kobieta, która olśniewa, nie pozwala odejść.
Inteligentna, oczytana, zaskakująca w łóżku.

Sprawdzi się w sytuacjach potrzeby i potrzebnych.

Umysłem, doświadczeniem, ciałem.




buźka i ciałko Amy Jackson

[ miło mi poznać, mam nadzieję, że administracja nie ma nic przeciwko, że oznaczyłam siebie sama jako panna do wynajęcia na salony - zapraszam!]


15 komentarzy:

  1. [ Zasłoniłaś mi kartę ;-; No ale taka fajna pani może :)) Ochota na wątek jest? ^^ ]
    Diane W.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witamy na blogu i życzymy udanej zabawy :>]

    Administracja

    OdpowiedzUsuń
  3. [Może jakiś seks grupowy? ^^]

    Becca

    OdpowiedzUsuń
  4. [Czyli co, kombinujemy coś w tym kierunku:) masz może pomysł, jak by to mogło wyglądać?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Cześć ;>
    Ładniutka ta twoja pani.]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Jasne jeśli masz jakiś pomysł to bardzo chętnie ;>]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  7. Margaret jak zwykle musiała być punktualna. Nikt nie zauważy gdy nie będzie paru prostytutek ale jak ona się spóźni chociaż o minutę to już jest wielki krzyk i płacz i groźby. Że niby wszystko się wali jak jej nie ma. Dla niej mogło i się zawalić. Chociaż może lepiej nie. Gdzie indziej znalazła by podobną i całkiem dobrze płatną pracą. Może nie była opłacana tak dobrze jak najlepsze prostytutki ale na wszystko jej starczało co było zadziwiające. To było również jej wielkim sukcesem. Miała dość marne szanse na znalezienie podobnej pracy.
    Siedziała na swoim krześle przy swoim biurku zastawionym różnymi rzeczami. Plikami papierów, zeszytów, komputerem, faxem, drukarką i tym podobnym. Siedziała i właśnie przeglądała papiery. Grupowała na te które musi podpisać szef na te które muszą podpisać księgowe oraz na te które musi podpisać i ona. Było to żmudne zajęcie. Tym zazwyczaj się zajmowała gdy nie było klientów.
    - ...Groźna i wspaniała królowo burdelu - dorzuciła do wesołego "Kochana Margaret". Jane. Ona potrafiła poprawić jej humor. Razem śmiały się i plotkowały. Ona jak zwykle była spóźniona. Jednak to nic nie szkodziło. Porankami praktycznie nikogo nie było. Tylko ona w recepcji musiała być. To było takie depresyjne.
    - Niestety. Znów skończysz z potliwą świnią. Chyba mu się spodobałaś. Zadzwonił z samego rana. Że cie rezerwuje. Na 20. Miło prawda? Może jeszcze poprosi cię o rękę ? To by było wtedy zabawne. - Pan potliwa świnia pocił się niemiłosiernie i wyglądał jak świnia. Niestety i takich musiały też obsługiwać panie pracujące w tym przybytku. Nie tylko przystojnych młodych biznesmenów ale i grubych i starszych panów. O dość czasami dziwnych zapędach.
    - A tak to nie wiem. - uśmiechnęła się. - Nie patrz się tak na moje ciastka. - zwróciła jej uwagę. - To moje śniadanie. Wiesz dbam o linie.

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  8. - Przecież wiesz jestem teraz na diecie. Diecie owsianej. Jem owsiankę i owsiane ciasteczka. Owsiane schabowe. Wszystko w owsiance. W moim magazynie mówią że to hit tej wiosny prawdziwa dieta cud. Owsianka jest najlepsza i syci. Dlatego bardzo mi przykro ale ja ich nie zjem. Poczęstuj nimi może naszego szefa wielkiego kutafona. Ja nie wiem. On jest ostatnio takim potworem że życzę mu żeby w niedługim czasie dostał hemoroidów. A propo hemoroidów... Ciekawe czy potliwa świnka je ma. Zaglądałaś w tamte rejony no powiedz .... - Margaret jak zwykle musiała schodzić na dość obrzydliwe tematy. Bardzo interesowały ją takie ciekawostki związane z różnymi chorobami i ohydnymi pasożytami. Mało przyjemny temat. Czasami nawet myślała czy by się nie przebranżowić i nie zacząć studiować medycyny. To by było ciekawe. Jednak czy wytrzymałaby z tymi kujonami ? No chyba raczej nie.
    - W każdym razie. Po nim przynajmniej wiesz co się spodziewać. Masz dla mnie jakieś wieści ? Czy przypadkiem nie było żadnego pożaru wypadku albo czegoś o czym media paplały by non stop? Tak tylko pytam. - powiedziała biorąc się z powrotem do pracy.

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  9. [mi także miło ;) i wpadłam do ciebie jak śliwka w kompot ^_^ albo jeszcze nie - jakieś relacje? ;)]

    Merry

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Nie nie zapomniałam. Wciąż pamiętam i spokojnie. Odpiszę, ale jutro ;)]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  11. czemuż by nie acz jako "pacjent" może się okazać trudnym przypadkiem. Każde oparcie mile wskazane, wiec jak najbardziej mi pasi.
    A mogę na Ciebie zwalić zaczęcie? Dam buzi xD]

    Merry

    OdpowiedzUsuń
  12. [No hej.
    A chęć mam na wątek, możliwe, że znalazłabym nawet jakiś pomysł, ale powiedz mi najpierw, czy Jane ogranicza się tylko do panów?]

    //Virginia.

    OdpowiedzUsuń
  13. [dobra z ciebie dusza xD *cmoka w oba poliki*]

    Wziela sobie wolne popoludnie, aby zrobic porzadki w mieszkaniu. Sporo sie tego tutaj uzbieralo. Miała sie za to zabrac na biezaco ale ciagle cos wypadalo a teraz chociaz lenistwo bralo gore nad sprzataniem, podkasała rekawy i wziela sie w obroty. Gdy skonczyła byla cala w kurzu i zeczela kichac otwierajac przy tym okno na osciez, aby przewietrzyc. Wziela szybki prysznic a potem zjadla cos na szybkiego. Po tym wziela sie za odpisanie ostatniego listu z domu. Wiesci były nijakie. Próbowała wykrzesac z siebie troche entuzjazmu aby ton listu był radosny, ale jej nie szlo. Pieniadze czekały juz w kopercie aby o nich nie zapomniała. Pewnie to smieszne, ze wysyła wiadomosci tradycyjnie, ale nie miały innych form komunikacji. Telefony komorkowe odpadały a internet chodzil jak chciał. Nadal nie mówiła co robi na codzien. Mazyły jej sie studia, ale bała sie, ze kogos z klientów spotkała by na uczelni i stala by sie posmiewiskiem.
    Westchnęła przecierajac zmeczone oczy i odstapila od stolu. Podeszła do jedynego w tym pokoiku okna i przysiadła na parapecie przerzucajac druga bosa stope na druga strone. Spogladała w gasnace slonce tak dlugo az dostała plamek przed oczami. Zamrugała aby je usunac i obojetnie przeleciała wzrokiem po otoczeniu, aby wspomoc "pozbyciu" sie plamek.
    Skupila sie na przeskakujacej stopnie kobiecie. "Jak dziecko" - pomyslała przelotnie. Dłuzsza obserwacja dala jej tyle, ze twarz wydawala jej sie znajoma. Przygladała sie jak ta podchodziła, nie dajac po sobie znac, ze sama miała ochote uciec do wnetrza domu i zaslonic okna. Kamienica nie była wysoka. Mogła równie dobrze wyjsc przez okno. Jednak dalej siedziała na parapecie. Zignorowała wyciagnieta reke i tylko skinela glowa na powitanie.
    - Merry - odpowiedziała cicho lekko drzac z chlodu. W koncu zapowiadano niewielki deszcz w nocy.

    [sorki, ze bez pl znakow alem cos mi klawisze szwankuja ;/]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Hm... Bo pomyślałam o czymś takim, że zważywszy na to, iż Virginia ma chody u szefa, w końcu jest jego narzeczoną, to Jane chciałaby jakoś przez to coś osiągnąć, tylko nie wiem jeszcze co, podwyżkę albo coś i robiłaby to w trochę dziwny sposób, mianowicie podrywając Virginię albo coś w tym rodzaju, bo ona właściwie to miewa takie wyskoki z kobietami, no i w sumie nie wiem, teraz jak to napisałam, to brzmi jak bzdura.
    A w ogóle, to w 1991 roku nie było 29 lutego :)]

    //Virginia.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Ej, ej, ej! - nie zdążyła nawet odpowiednio zareagować kiedy Jane ukradła jedno z jej obrzydliwych ciasteczek. - Wiedziałam że robisz to tylko po to by dorwać się do moich ciastek! Schowała pudełko z ciastkami do biurka.- A niby takie nie dobre. Pf. Nie wolno kraść mi ciastek. NIGDY. Przecież wiesz. - pogroziła jej palcem i popiła herbatę ze swojego kubka z pandą. Ten kubek przywiozła ze sobą z Polski. Lubiła go i nie chciała się pozbywać. Był uroczy. Zielony z pijaną pandą. Miał czerwony napis. Polska upija każdego! . Nadal wydawało jej się to zabawne chociaż zapewne już takim nie było.
    Ćwiczyć nie lubiła. Biegać nie mogła bo od razu zaczynała sapać jak pies. Te wszystkie Chodakowsie jakoś do nie nie przemawiały.
    - Ach tak? Nie mam na to czasu. Poza tym... Nie wyglądam ładnie gdy się spocę. Aaa. - pokręciła głową. To wszystko były dobre wymówki. Jednak ciekawe ile jeszcze nim nie zapnie się w swoją ulubioną spódnicę. - A ty to niby ćwiczysz ciastkowa złodziejko? - spytała unosząc jedną brew w górę. Rozbawiła się na jej słowa i te metafory. To było całkiem zabawne, nawet w pewien sposób urocze gdy Jane udawała że ten temat ją gorszy.
    - Nie udawaj że cię gorszy. Pewnie lubisz takich co ? Wiesz... Jest spora możliwość że może mu wypaść odbyt. Tak gdzieś o tym czytałam. Oj nie strzelaj wstydziocha. Odbyt to może nie za piękne słowo ale tak czy siak nazywa część w naszym organizmie. - odpowiedziała tym profesorskim tonem którego tak bardzo wiele osób nie lubiło.

    Margaret

    OdpowiedzUsuń