niedziela, 10 maja 2015

Dzień dobry.

We dnie się nie wydaje, we dnie
się egzystuje. Biednie,
ale z honorem.
Nocą jest się Judaszem, Werterem
oraz Batmanem.
Alastair "Batsy" Waynedwadzieścia dwa latapracuje w sektorze IV i V od momentu uzyskania pełnoletniości, wynajmuje niewielkie mieszkanie kilka przecznic od Vanilla Unicorn, pije kolorowe, słodkie drinki, rzadko upija się wódką, nie lubi piwa, a cienkie papierosy pali nałogowo, ze szkoły średniej wypadł po roku, miał wybór - ulica czy prostytucja - umiejętności zdecydowały za niego, nie czuje wstydu z powodu swojej pracy, regularnie się bada.


Jestem wasz; każdy cal mojego ciała, od czubka głowy aż po same paliczki. I róbcie ze mną, co tylko chcecie, ja będę plecy wyginał w łuk i jęczał z rozkoszą w rytmie, który mi nadacie. Grzecznie przytaknę, zaczaruję, wydobędę skrywane żądzę i przeobrażę się w istotę, której pragniecie. Dyskretnie przeniknę pod waszą skórę, rozpalę ją do czerwoności, żeby usłyszeć, jak dochodzicie w moim wnętrzu. Nie miałem czasu czytać Hemingwaya czy Szekspira, ale nauczyłem się posłuszeństwa, zdobyłem wiedzę o waszych ciałach, o umysłach, pragnieniach i głęboko zakopanym strachu. Nie będę się wam sprzeciwiał, nie powiem, że boli, dopóki o to nie poprosicie, nie wypluję waszego nasienia, jeśli lubicie patrzeć, jak we mnie znika. I zaspokoję was na tysiąc różnych sposobów, ciałem przybliżę wam niebo i piekło, dotknę was głębiej niż ktokolwiek kiedykolwiek miał odwagę.


Marcin Świetlicki
Aaron Johnson
Batsy wita, ja również.

8 komentarzy:

  1. [ Witam ;3
    I oczywiście może też o jakiś wątek zapytam?]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Hm... Może zaczniemy od jakiegoś powiązania albo coś?
    Jeśli tak to tak sobie pomyślałam żeby było coś takiego że na początku jak moja Margaret zaczęła pracę to tak jakoś zakochałaby się w Batsym i wynikałoby w przeszłości dużo jakiś dziwnych sytuacji aż poznałaby jakoś tam prawdę.
    No i teraz jakoś tak niezręcznie by było przynajmniej ze strony mojej M.
    No i moja M. wolałaby go unikać i przez większość jej czasu by się to jej udawało ale ostatnio by na niego wpadła jakoś. A może twój B. lubiłby ją jakoś zawstydzać czy coś. Nie wiem.
    Pasowałoby ci coś takiego? ]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Hm. Dobrze można i tak. Coś jeszcze masz do dodania ? ]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Wolałabym nie. Chyba że muszę to wtedy zacznę ale jutro ;)]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  5. [Technicznie rzecz biorąc możesz... Więc dobrze dobrze ]

    Margaret

    OdpowiedzUsuń
  6. Poranki zawsze były leniwe. W poranki zawsze było mało pracy. Wtedy praktycznie nic ciekawego się nie działo. Rzadko kiedy przychodził o tak wczesnej porze jakiś klient, choć większość pań była w gotowości. Musiały być. Przecież od tego im płacono. Chociaż były też takie, które zjawiały się później kiedy ruch znacznie się nasilał. Niestety Margaret musiała być obecna. Nikt nie zauważy gdy nie będzie paru prostytutek, a jak choćby ona spóźni się minutę to już jest wielki krzyk. Czasem serio nienawidziła swojego szefa. Był nadętym kutafonem i tyle. A z takimi to się nie da dogadać jak z normalnym człowiekiem.
    Uzbrojona w dwa termosy pełne gorącej szałwiowej herbaty, siedziała przy recepcji i jadła owsiane ciasteczka. Znów zapomniała zjeść śniadanie. A niejedzenie śniadania to wielki problem. Źle dla zdrowia. Podśpiewywała sobie pod nosem pomiędzy kęsami ciastka.
    Nagle ktoś przyszedł. Uśmiechnęła się do mężczyzny, który przyszedł. Nie był klientem. W sumie to Margaret sama nie wiedziała kim on był. Jakoś tak nigdy nie rozmawiali o pracy. Wystarczy, że ciągle w niej tkwili. Są przecież przyjemniejsze rzeczy do rozmowy niż burdel.

    Margaret
    [ Tak bardzo boleje nad tym zaczęciem więc i ty mi wybacz ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [chęci znajdą się zawsze, tylko pomysłu trzeba]

    Sean

    OdpowiedzUsuń
  8. - Ojoj chyba budzik ci dzisiaj zadzwonił, że jesteś o dziwo o na czas. Jestem pełna podziwu. - wzięła kolejne ciastko i ugryzła kawałek. Odwzajemniła jego spojrzenie. Czasem patrzył się na nią naprawdę dziwnie. Nie wiedziała czy się go bać czy nie. W sumie nie wiedziała co tu robi. I może tak było lepiej? Rozmawiali. Dużo rozmawiali. Czasem zjawiał się na czas, a czasem nie. Praktycznie jak wszyscy inni pracownicy. Tylko nie ona. Ona oczywiście zawsze musiała być na swoim miejscu pracy.
    Był niezwykle czarujący. Przy nim czuła się zupełnie inaczej. To było miłe. To było urokliwe. Aż się zastanawiała czy aby się w nim tak przypadkiem nie zakochała, bo jeśli tak to byłoby to troszeńkę kłopotliwe. Jak mogłaby się zakochać w człowieku, który pracuje w burdelu? Przecież to nawet absurdalnie brzmi. Chociaż ona też pracowała w burdelu.
    - Nie patrz się tak na mnie. Twoje słodkie oczka nie sprawią, że podzielę się moimi ciastkami. - przygarnęła asekuracyjnie ciastka do swojej piersi pozostawiając na błękitnej bluzce parę okruszków. Żeby ona podzieliła się swoim jedzeniem to musiałoby się stać coś bardzo, ale to bardzo dziwnego. Naprawdę. To wtedy musiałaby być miłość.
    - Czy mówiłam już jakim kutafonem jest nasz szef ? Nie ? No to właśnie mówię. Ten dupek oskarżył mnie o coś totalnie idiotycznego. Czasami mam ochotę przywalić mu rozgrzaną patelnią w twarz.- odsunęła ciastka od siebie. Jednak tak by on nie mógł po nie sięgnąć. Musiała przecież troszczyć się o swoje śniadanie prawda ?
    - Przynajmniej mam pewność, że przeraża go to iż mam mózg. I myślę. Samodzielnie. Wow!

    Margaret

    OdpowiedzUsuń